Bieganie a choroba zwyrodnieniowa stawów – historia Alicji

Odkąd pamiętam, bieganie pomagało mi łagodzić stres. Ze słuchawkami na uszach i w wygodnych butach mogłam przemierzać świat – nic dla mnie wtedy nie istniało poza falą endorfin, pojawiającą się przy każdym treningu.

Bieganie było moją receptą na problemy w pracy i w domu. Było odskocznią, terapią i pasją.

Był czas, kiedy planowałam założyć nawet własnego bloga biegowego. Ale w tym samym czasie zaczął mi doskwierać nieznośny ból kolana. Straciłam ochotę na treningi, coraz rzadziej wychodziłam pobiegać – za każdym razem, gdy już wyszłam, wracałam z bólem, którego miałam dosyć. Postanowiłam zacząć działać, bo naprawdę tęskniłam za bieganiem.

W telewizji usłyszałam o polecanym suplemencie z kolagenem. Doszłam do wniosku, że to może być rozwiązanie moich problemów. 45 lat to rzeczywiście czas na porządną suplementację – pomyślałam. Regularnie do każdego posiłku zaczęłam przyjmować kolagenowy suplement.

Mijały jednak miesiące, a ja nadal nie mogłam cieszyć się intensywnym treningiem. Byłam wysportowana i nie istniał żaden czynnik, utrudniający mi wcześniej ukochane bieganie. Teraz kolano nie dawało mi o sobie zapomnieć, od rana przeszkadzając mi w normalnym funkcjonowaniu. Zaczęłam mieć tego serdecznie dosyć. Postanowiłam, że czas na kolejne zmiany.

Zrezygnowałam na stałe z biegania

Doszłam do wniosku, że może w moim wieku czas na jakieś mniej obciążające stawy hobby. Zapisałam się na basen, ale pływanie nie dawało mi tej samej radości, a kolano dalej doskwierało. Najgorsza była ta sztywność kolana, przechodząca stopniowo w nieznośny ból.

Odpuściłam też basen, poświęcając się w pełni swojej pracy w ciągu dnia i spokojnym wieczorom z dobrą książką lub serialem. Szybko odbiło się to na mojej figurze, samopoczuciu i energii do działania.

Znajdowałam coraz więcej wymówek w wielu sferach swojego codziennego życia, a ból kolana mimo wszystko nie ustępował. Stał się dla mnie wymówką. Ja natomiast stałam się zgorzkniała i ciągle zmęczona. Ból utrudniał mi normalne funkcjonowanie do tego stopnia, że zaczęłam mieć problemy ze wstawaniem z łóżka. Zrozumiałam, że to najwyższy czas na zmiany.

Zapisałam się na basen, ale pływanie nie dawało mi tej samej radości, a kolano dalej doskwierało. Najgorsza była ta sztywność kolana, przechodząca stopniowo w nieznośny ból.

Wzięłam urlop w pracy i jak najszybciej udałam się do lekarza. Opowiedziałam ze szczegółami swoją historię, pokazałam opakowanie suplementu, który do tej pory przyjmowałam. Ortopeda nie wydawał się szczególnie zdziwiony. Wszystko skrupulatnie notował. Zlecił mi kilka badań i zalecił leki przeciwbólowe na czas diagnozy. Posłuchałam go i po pewnym czasie ponownie zjawiłam się w jego gabinecie. Wtedy właśnie usłyszałam diagnozę.

Ma Pani chorobę zwyrodnieniową stawu kolanowego. Nie miałam pojęcia, co to znaczy. Czy to groźne? – zapytałam zestresowana.

To najczęstsza choroba układu ruchu. Intensywne treningi z dużą częstotliwością, które Pani odbywała przez tyle lat, mogły być przyczyną rozwoju osteoartrozy.

Poczułam się strasznie – moja pasja doprowadziła mnie do takiego stanu. Nie mogłam w to uwierzyć.

Po upływie kilku miesięcy od diagnozy zrozumiałam, że życie z chorobą zwyrodnieniową stawówjest dla mnie, jako dla osoby, która przez większość życia intensywnie trenowała, szczególnietrudne. Ból kolana przeszkadza mi wiele razy w ciągu. dnia. Nie mogę się bawić swobodnie zdziećmi, nie mogę wrócić do wzmożonej aktywności fizycznej, muszę ostrożnie planować wysiłek.Chociaż byłam osobą szczupłą i wysportowaną, osteoartroza mnie nie ominęła. Jest mi bardzotrudno funkcjonować z bólem kolana, jednak nie poddaję się i każdego dnia szukam metod nałagodzenie bólu oraz sztywności stawu.